"Nic nie jest złe na początku." Elrond, Władca Pierścieni
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Frangern Weteran Bitwy Pięciu Armii

Dołączył(a): 31 Lip 2004 Wpisy: 369 Skąd: Piękne Miasto Kraków ;)
|
 Wysłany: 14-02-2017 12:29 Temat wpisu: Nauczyciel historii z pasją, czyli... |
|
|
Trochę to może dziwny temat. Zakładam go w nastoju refleksyjnym, który jest efektem spędzenia w ubiegłym tygodniu dużej ilości nad pisaniem listów motywacyjnych z CV tudzież ich rozsyłaniu po wielu szkołach.
Gdzieś już na forum przyznawałem się do tego, że zależy mi na pracy w tym zawodzie. Rok (szkolny) pracowałem, teraz mam rok przerwy, a od następnego chciałbym znów zyskać zatrudnienie. Ale tak ślęcząc na CV, rozsyłając je, jak i spodziewając się trudnej sytuacji w dobie kolejnej reformy, zastanawiam się, czy to w ogóle mi się uda znaleźć pracę w tym charakterze.
Zastanawiam się nawet , czy w ogóle faktycznie się do niej nadaję. Jestem pasjonatem historii od lat, studia wybrałem właśnie przez tą pasję, nawet na zainteresowanie Tolkienem wpływ miała historia. Ta pasja to chyba zaleta, tu i ówdzie można przeczytać, że pasjonaci są potrzebni w tym zawodzie.
Tylko jak przekazywać tą pasję? Nie ukrywam, że rok, który przepracowałem, nie był pasmem sukcesów, nie wiem czy potrafiłem "zarazić" czy choćby tylko, choć odrobinę, zainteresować historią. I od zeszłego tygodnia intensywnie o tym myślę, jak powinienem to robić, jak pokazać pasję i czy w ogóle w szkole, pośród wymogów, biurokracji, przymusu itd., da się to zrobić z dobrymi skutkami?
Może skoro stawiam sobie takie pytanie, to znak, by zmienić pomysł na życie . Sam nie wiem. Nie chcę tu smęcić i narzekać, chyba szukam inspiracji, zatem chcę zapytać Was, Współforumowicze - spotkaliście takich nauczycieli pasjonatów? Jak oni potrafili to przekazać? _________________ "(...) co prawda nie jest to źle być sceptykiem, gdyż mniej człowiekowi żal, jeśli mu się nie uda."
Filip II Habsburg |
|
Powrót do góry |
|
 |
Elbereth Weteran Bitwy Pięciu Armii

Dołączył(a): 06 Kwi 2006 Wpisy: 330 Skąd: Hamburg
|
 Wysłany: 15-02-2017 21:06 Temat wpisu: |
|
|
Nie wiem, czy akurat moje refleksje się na coś przydadzą, bo historia nie jest moją dziedziną zainteresowań. Ale tak w życiu wyszło, że jestem nauczycielką, chociaż tego nie chciałam i nie planowałam.
Spotkałam kilkoro nauczycieli z pasją. Jedna, to moja nauczycielka z liceum muzycznego, od harmonii. To taka muzyczna matematyka. Uwielbiałam ten rzedmiot sama z siebie, ale myślę, że dzięki niej stał mi się jeszcze bliższy. Bo natychmiast wyczuła moje zanteresowanie i potrafiła je rozwinąć. Drugi, to nauczyciel fortepianu. Genialny pianista, który nigdy nie podniósł na ucznia głosu, a który wiedzę przekazywał sam grając. Nie musiał wiele mówić. Wystarczyło popatrzeć i posłuchać, co on sam robi z klawiaturą i człowiekowi było głupio, że nie ćwiczy więcej w domu. To był człowiek, który nie moralizował, nie robił wykładów o Chopinie, ale czuło się przede wszystkim to, że on lubił to, co robił. Lubił grać i lubił kontakt z młodzieżą.
Może to właśnie jest klucz? Kiedy nauczyciel lubi to, co robi, i lubi kontakt z uczniami, to się to podskórnie wyczuwa? Nauczyciele moralizujący i mający "poczucie misji" osiagają odwrotne skutki. Nic tak negatywnie nie działa na ucznia jak "masz się tym zainteresować!". Zawsze zdarzą się tacy, którym wszystko będzie wisiało, kilkoro zainteresowanych, kilkoro buntowników, a większość obojętna. Ale reagująca na przekaz emocjonalny, niewerbalny.
Ja uczę fortepianu w dwóch szkołach muzycznych, w Niemczech. Jako że nie są to szkoły państwowe, nie ma tej okropnej atmosfery egzaminów i sprawdzania talentu, dzieciaki przychodzą do nas bo chcą z muzyki czerpać radość, a kiedy jej nie mają, my na tym nie cierpimy, bo nie każdy musi grać. Na tych którzy zostają, największe wrażenie robi fakt, że sami gramy, na koncertach, etc. Słowem, kiedy nauczyciele kochają to, co robią, uczniowie to po prostu czują i z obserwowania tej samej radości mają inne podejście do nauczanego przedmiotu. _________________ Show me the flowers invisible
Sing me the hymns inaudible
The wind is my voice
The moon is my heart
Come find me
I'm on every hills and fields
I'm here |
|
Powrót do góry |
|
 |
Frangern Weteran Bitwy Pięciu Armii

Dołączył(a): 31 Lip 2004 Wpisy: 369 Skąd: Piękne Miasto Kraków ;)
|
 Wysłany: 17-02-2017 13:14 Temat wpisu: |
|
|
Elbereth, dzięki za podzielenie swoim wspomnieniem, jak i praktyką. Choć faktycznie uczenie muzyki jest nieco odległe od uczenia historii. Ale tak na serio, to Twoje słowa dały mi sporo do myślenia.
Dziękuję bardzo raz jeszcze. _________________ "(...) co prawda nie jest to źle być sceptykiem, gdyż mniej człowiekowi żal, jeśli mu się nie uda."
Filip II Habsburg |
|
Powrót do góry |
|
 |
Sędziwojka Lady of Casterly Rock

Dołączył(a): 23 Gru 2007 Wpisy: 1066 Skąd: Smoków, Lutetia & Al-Ándalus
Nieobecny(a): Far away. In the Halls of Mandos.
|
 Wysłany: 17-02-2017 21:06 Temat wpisu: |
|
|
Podziwiam, że wybrałeś taką ścieżkę zawodową.
Wymaga ona zdecydowanie pasji, powołania, cierpliwości i stalowych nerwów.
Wydaje mi się, że organizacja wycieczek historycznym szlakiem czy do muzeum oraz urozmaicanie lekcji barwnymi anegdotkami i sporą ilością obrazków mogłyby sprzyjać zainteresowaniu uczniów historią.
Aczkolwiek jeśli ktoś nie znosi tego przedmiotu, to będzie trudno go "uzdrowić", o ile w ogóle się da.
Chociaż bywają ponoć i tacy wykładowcy, którzy nawet z folwarków pańszczyźnianych potrafią zrobić ciekawy wykład.
Jeśli chodzi o moje doświadczenia szkolne - historycy mieli raczej znikomy wpływ na zapoczątkowanie mojego zainteresowania historią. Lubiłam ją z własnej woli.
W jednej szkole miałam świetnego nauczyciela - z pasją, prowadził świetne kółka historyczne, z kolei w drugiej placówce nauczyciel już nie miał w sobie tej "iskry" - wymagał dużo, ale niespecjalnie uczył.
Jednak i tak nie zmienił on mojego nastawienia do nauczanego przez siebie przedmiotu.
A może spróbowałbyś aplikować także na stanowiska w działach edukacji w placówkach kultury? Prowadzenie warsztatów z dziećmi, młodzieżą i dorosłymi też może być interesujące i satysfakcjonujące, a przy tym nie byłoby tak obarczone aż tak dużą odpowiedzialnością i biurokratycznymi obostrzeniami jak nauczanie w szkole.
Znam osoby po historii - specjalizacji nauczycielskiej, które się w tego typu pracy realizują i ją sobie cenią.
Trzymam mocno kciuki za Twoje poszukiwania pracy!  _________________ And who are you
The proud Lord said
That I should bow so low (…)
And so he spoke, that lord of Castamere,
But now the rains weep o'er his hall, with no one there to hear.
Deviantart | Herbaciane zapiski | Tumblr |
|
Powrót do góry |
|
 |
M.L. Uprzedzony, ujadający krzykacz / Administrator

Dołączył(a): 27 Cze 2002 Wpisy: 5763 Skąd: Mafiogród
|
 Wysłany: 18-02-2017 17:12 Temat wpisu: |
|
|
Pasję jest trudno przekazywać. Przykład podany przez Elbereth jest zarazem dobry i niedobry. Dobry, gdyż jak stwierdziła Sędziwojka uczniowie wyczuwają pasję nauczyciela, to że mu na przedmiocie i na nich zależy, że się stara, że wychodzi poza sztampę. To nie znaczy, że potrafią to docenić, ale przynajmniej niektórzy doceniają. Jest niedobry, gdyż do szkoły muzycznej idą ludzie o mniej lub bardziej zdefiniowanych zainteresowaniach, a przynajmniej tacy, którym się wydaje się, że je mają. Tak wiem, jest w tym wiele z ambicji rodziców, ale myślę, że ci którzy nie mają talentu i determinacji, prędzej czy później się wykruszają. Tak więc procent zainteresowanych jest większy niż w przeciętnej typowej szkole.
Historyk, matematyk, geograf musi sobie radzić ze średnią, wśród której 90% ma ogólnie w czego nauczyciel uczy, ich i ich rodziców interesuje papierek, ocena a nie wiedza.
To nie znaczy, że nic się nie da zrobić. Sam jestem przykładem, że się da. Matematyka nie była moim ulubionym przedmiotem. Przez całą podstawówkę jechałem na 3=, dzisiaj to byłoby 2, w porywach 3. Ale w liceum trafiłem na świetnego matematyka. Nie zaraził mnie pasją do matematyki, ale jej nauczył. I może to jest klucz, może nie chodzi o to by zarażać pasją, tylko nauczyć. Wpoić zrozumienie, że historia, matematyka, biologia, geografia, są ważne i potrzebne i pewne kwantum wiedzy jest niezbędne kulturalnemu człowiekowi.
Myślę, że dobry nauczyciel powinien odkrywać pasjonatów i talenty, a kiedy odkryje dbać o nie, dbać o ich rozwój i pielęgnować. Jednocześnie powinien mieć świadomość, że pasjonaci to rzadkie klejnoty. Rozbudzenie pasji od zera jest jeszcze rzadsze. Może jednak i powinien po prostu nauczyć swojego przedmiotu, pokazać, dlaczego warto go znać, do czego może być przydatny i jakie ma znaczenie dla człowieka który ma ambicje i aspiracje.
Nie każdy musi być wirtuozem fortepianu, ale lekcje muzyki uczą dyscypliny, docenienia pracy, czy wreszcie manualnej sprawności. To samo w historii, nie każdy musi się nią pasjonować, ale warto ją znać w przynajmniej podstawowym zakresie, by wiedzieć skąd jesteśmy, dlaczego jesteśmy tacy a nie inni, co nas konstruuje jako ludzi, Europejczyków, Polaków. Wreszcie dobrze uczona historia uczy krytycznego myślenia, dociekania faktów i wyciągania wniosków z często niekompletnych danych. Człowiek jest istotą żyjącą w czasie, a nie mamy innej metody poznania tego wymiaru człowieczeństwa jak historia. _________________ ēl sīla lūmena vomentienguo
---------------------------------------
For the grace, for the might of our Lord
For the home of the holy
For the faith, for the way of the sword |
|
Powrót do góry |
|
 |
Elbereth Weteran Bitwy Pięciu Armii

Dołączył(a): 06 Kwi 2006 Wpisy: 330 Skąd: Hamburg
|
 Wysłany: 19-02-2017 15:55 Temat wpisu: |
|
|
Cytat: |
Nie zaraził mnie pasją do matematyki, ale jej nauczył |
z matematyką miałam, MLu identycznie. W liceum rodzice postarali się dla mnie o korepetycje, bo nie radziłam sobie z tym, co było w klasie i było już tak źle, że groziła mi powtórka klasy. Korepetytorka w ciągu kilku miesięcy wyciągnęła mnie z oceny miernej na czwórkę. To nie świadczy dobrze o klasowej matematyczce, tak swoją drogą
Ale wracając do tematu, zauważyłam ważną rzecz. Przynajmniej ja tak miałam, że szanowałam bardziej nauczycieli wymagających, tych bardzo konkretnych, zadających więcej zadań domowych i egzekwujących je ocenami, "terroryzujących" częstymi sprawdzianami, aniżeli takich "miękkich", chaotycznych, mających nadzieję, że klasa sama się nauczy, i mówiących, że im jest przykro, że ktoś go zlewa. Niestety, ale do młodzieży trzeba z dyscypliną i żelazną konsekwencją. To jest sposób nawet na tych najbardziej opornych. W ten sposób nauczyłam się angielskiego, którego początki miałam bardzo trudne. Nauczycielka była niemiła, ostra, brała do odpowiedzi na każdej lekcji. Ryczałam nad słówkami w domu, ale je zakułam. Dzisiaj jestem jej za to wdzięczna, bo po latach za granicą angielski stał się dla mnie drugim polskim.
Do grupy nastolatków nie można podchodzić tylko sercem i sympatią, bo w każdej klasie są tacy, którzy takiego nauczyciela po prostu zjedzą. Tu trzeba psychicznej siły i autorytetu, a to płynie tylko z wewnętrznej pewności siebie. _________________ Show me the flowers invisible
Sing me the hymns inaudible
The wind is my voice
The moon is my heart
Come find me
I'm on every hills and fields
I'm here |
|
Powrót do góry |
|
 |
Frangern Weteran Bitwy Pięciu Armii

Dołączył(a): 31 Lip 2004 Wpisy: 369 Skąd: Piękne Miasto Kraków ;)
|
 Wysłany: 22-02-2017 16:49 Temat wpisu: |
|
|
Sędziwojko i M.L.-u, dziękuję za podzielenie się swoimi przemyśleniami .
Elbereth, po moim skromnym doświadczeniu "po drugiej stronie biurka" mam podobne odczucia - nic tylko ostro wymagać.
Sędziwojka napisał(a) (zobacz wpis): |
A może spróbowałbyś aplikować także na stanowiska w działach edukacji w placówkach kultury? Prowadzenie warsztatów z dziećmi, młodzieżą i dorosłymi też może być interesujące i satysfakcjonujące, a przy tym nie byłoby tak obarczone aż tak dużą odpowiedzialnością i biurokratycznymi obostrzeniami jak nauczanie w szkole. |
Pracuję już w takim charakterze. Tyle, że to praca na dobra sprawę dorywcza, z której na dłuższa metą nie da się utrzymać. Choć bardzo ją lubię, muszę szukać czegoś stałego. _________________ "(...) co prawda nie jest to źle być sceptykiem, gdyż mniej człowiekowi żal, jeśli mu się nie uda."
Filip II Habsburg |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich wpisów Nie możesz usuwać swoich wpisów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz dodawać załączników w tym dziale Nie możesz ściągać plików w tym dziale
|
|